• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Barwna rewia w Szalonym ZOO

Natalia Wiśniewska
30 marca 2010 (artykuł sprzed 14 lat) 

"Kto się nudzi, temu się charakter paskudzi" - tymi słowami Lew - konferansjer otwiera zwierzęcą rewię na deskach Teatru Miniatura. Egzotyczne zwierzęta tańcząc i śpiewając udowadniają, że na nudę zawsze znajdzie się jakiś sposób.



Premiera "Szalonego Zoo" odbyła się 28 marca w Teatrze Miniatura. Jak podkreślał reżyser przedstawienia i dyrektor teatru, Konrad Szachnowski, jest to pierwsza klasyczna rewia na deskach Miniatury. W zasadzie mamy do czynienia z przedstawieniem lalkowym - występuje tu tylko jedna postać żywa, król zwierząt Lew Leon (Jacek Gierczek), który prowadzi konferansjerkę.

Spektakl podzielony jest na dwie części, a jego tematem przewodnim jest stwierdzenie, że warto mieć marzenia. Podczas pierwszej części pokazu Lew Leon zauważa, że w Zoo panuje nuda i zarządza stworzenie przedstawienia. Tutaj widownia zapoznaje się ze wszystkimi mieszkańcami Zoo. Każdy z nich prezentuje to, w czym jest najlepszy.

Na scenie pojawiają się kolorowe Pingwiny oraz Łabędzie. Poznajemy też Małpy - Władka, Tadka, Gienka i Zenka (Edyta Janusz-Ehrlich, Agnieszka Grzegorzewska, Wioletta Karpowicz i Magdalena Żulińska), które grają w zespole "Ich czterech", a także Kangurzycę Zofię (Magdalena Żulińska) i egocentrycznego stepującego Strusia Lucka (Jacek Majok). Widzimy też szalonego reżysera filmowego - Szympansa o znamiennym imieniu Roman (Arkadiusz Urban) oraz piękną Papugę Anastazję (Joannę Tomasik).

W drugiej części, zdecydowanie ciekawszej, poznajemy ukryte pragnienia bohaterów rewii. Najczęściej są to prawdy uniwersalne, ubrane w feerie barw i rewiowe piosenki. Odziana w kolorowe piórka Pantera Sabina (Wioletta Karpowicz - animacja, Magdalena Żulińska - wokal) śpiewa o swojej niespełnionej miłości do Rysia, a Lew Leon komentuje, że "do tanga trzeba dwojga". Foka Stefania (Edyta Janusz-Ehrlih) pragnie niezgodnego z jej naturą latania. Bizon Czesław (Jakub Ehrlih) i Nosorożec Wiesław (Piotr Kłudka) odkrywają, że marzą o czymś zupełnie innym, niż im się do tej pory wydawało i nieudaną karierę operową zamieniają na aktorską. Co jakiś czas na scenie pojawia się też Kangurzyca Zofia (Magdalena Żulińska) - kochająca matka, która rozpaczliwie szuka swojego zaginionego dziecka Kangurka Pawełka (Jadwiga Sankowska).

Dzieci reagują żywiołowo, szczególnie na utwory muzyczne (Zbigniew Pniewski), do rytmu których mogą klaskać. Podobają się im przede wszystkim charyzmatyczne postacie - przygłupi Nosorożec Wiesław i stepujący Struś, który za wszelką cenę chce być głównym bohaterem spektaklu.

Pojawia się sporo niewyszukanych aluzji skierowanych do dorosłego odbiorcy, jak porównanie czterech Małp do zespołu The Beatles, czy utworów wykonywanych przez Szympansa Romana do piosenek Miles'a Davies'a. Niektóre żarty są nietrafione, na przykład przywołanie postaci Adama Małysza, którego nie zrozumiała nawet dorosła część publiczności.

Zachwycająca jest różnorodność lalek, zaprojektowanych przez Olgę Leszko. Wykorzystane zostały między innymi uproszczone marionetki sycylijskie prowadzone na drutach, kijach i nitkach (łabędzie), pacynki i jawajki (w scenie z misiami za parawanem). Żyrafy stylizowane na afrykańskie piękności, mieniący się turkusowy paw czy też sympatyczne misie objadające się miodem oczarowują widownię.

Scenografia (Olga Leszko) i muzyka odpowiadają tradycyjnej rewii. Nie zabrakło kolorowo podświetlonych schodów, gwiazd, punktowych świateł i solowych występów artystów, na przykład Foki Stefanii, czy Pantery Sabiny. Na uwagę zasługuje misternie przygotowana choreografia (Juliusz Stańda), w szczególności w scenach zbiorowych, kiedy widzimy jednocześnie aż 14 animatorów. Jest też jedna scena - według mnie najbardziej efektowna w widowisku - utrzymana w stylistyce czarnego teatru. Jesteśmy świadkami snu reżysera Romana, który przemienia się w fakira i grając na flecie zaklina wyłaniające się w ciemności fluorescencyjne węże.

Spektakl jest prosty w odbiorze i trwa około godziny, więc nawet najmłodsi odbiorcy nie powinni być zmęczeni. "Szalone Zoo" nie jest spektaklem moralizującym, ale nie takie też są zadania rewii, która ma przede wszystkim zabawiać i czarować, a to twórcom widowiska udaje się osiągnąć w większości scen.

Miejsca

Spektakle

Opinie (7)

  • ...

    THE RESIDENTS

    • 1 2

  • nic nadzwyczajnego-chociaż dobrze ,że pojawily sie lalki-w końcu jest to teatr lalkowy !ostatnio pogubilem się-dramat czy lalki?!jest powrot do korzeni -malymi kroczkami ale widoczny...

    • 8 0

  • no cud że lalki są

    ale czego sie tu spodziewac. dopóki dyrektora nie wymienia parawan w miniaturze nie zagości...

    • 7 0

  • sen Romana

    Synkowi się podobało, szczególnie sen Romana z wężami...bardzo efektowne. Bardzo cieszą lalki. Oby teatr zaczął iść w tym kierunku. Lekkie przedstawienie. Momentami zabawne.

    • 1 0

  • A mi tam się podobało :-)

    • 2 1

  • LALKI!!!!!!!!

    Nareszcie do Teatru Miniatura powróciły lalki! Ze swojego dzieciństwa pamiętam właśnie taki teatr-lalkowy. Dziękuję!

    • 1 0

  • CUDOWNE WIDOWISKO

    Właśnie wróciliśmy z synkiem z teatru i jesteśmy pod wielkim wrażeniem. Wielkie brawa za tak cudowne widowisko

    • 0 0

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Wydarzenia

Pobożni i cnotliwi. Dawni gdańszczanie w zwierciadle sztuki (1 opinia)

(1 opinia)
20 zł
spotkanie, wystawa, warsztaty

Kultura ludowa Pomorza Gdańskiego

wystawa

Wystawa "Kajko, Kokosz i inni"

wystawa

Sprawdź się

Sprawdź się

Ile metrów liczy zabytkowy piec kaflowy w Dworze Artusa?

 

Najczęściej czytane