• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Barbara Krafftówna: w Gdańsku był tylko kamień na kamieniu

Łukasz Rudziński
25 grudnia 2016 (artykuł sprzed 7 lat) 
- Byliśmy szczęśliwi, że nie lecą na nas bomby, że nie wjeżdża w nas czołg, że mamy kromkę chleba i talerz zupy w ciągu dnia. Tutaj czuliśmy się więc bajkowo - mówi Barbara Krafftówna, wybitna aktorka, która pierwsze lata swojej kariery spędziła w Teatrze Wybrzeże. - Byliśmy szczęśliwi, że nie lecą na nas bomby, że nie wjeżdża w nas czołg, że mamy kromkę chleba i talerz zupy w ciągu dnia. Tutaj czuliśmy się więc bajkowo - mówi Barbara Krafftówna, wybitna aktorka, która pierwsze lata swojej kariery spędziła w Teatrze Wybrzeże.

- Życie mija w tak błyskawicznym tempie, że wymaga bardzo dużej uwagi, skupienia, może i nawet na pierwszym miejscu selekcji. Wolność dała nam coś takiego, jakby się worek ze śmieciami rozsypał. I naszym obowiązkiem jest pilność i wybierać nie tylko śmieci, bo nagle się ockniemy i stwierdzimy, że zatrzymaliśmy się na śmieciach - mówi Barbara Krafftówna, jedna z pierwszych artystek Teatru Wybrzeże. Przyjechała wraz z pierwszym dyrektorem Teatru Wybrzeże - Iwo Gallem, w 1946 roku i pozostała w zespole Wybrzeża do 1949 roku.



Łukasz Rudziński: Co zastała Pani, gdy przyjechała Pani na Pomorze w 1946 roku?

Barbara Krafftówna: Jeśli się cofamy w lata i w pamięć to Gdańska nie było. To był kamień na kamieniu. Istniały inne miejsca, ale też bardzo zniszczone. Trasa przelotowa przez Trójmiasto była zbombardowana, praktycznie nie istniała. Wrzeszcz i wszystko po drodze również bardzo zniszczone. Gdynia zachowała się najlepiej, były oczywiście ślady wojny, ale nie aż tak bolesne. Natomiast sceny teatralnej tam nie mieliśmy - nigdy nie było tam wcześniej teatru, bo to przecież wtedy była jeszcze bardzo świeża miejscowość na mapie Polski. Idea powstania teatru była bardzo naturalna dla Iwo Galla i wszystkich jego najbliższych realizatorów.

Pierwszy dyrektor Wybrzeża zabrał do Gdyni (pierwszej siedziby Teatru Wybrzeże) swoich aktorów z Krakowa. Jak Pani wspomina ten czas?

Tak, jak się tęskni do pieszczoty, tak, jak się tęskni w czasie głodu do jedzenia, tak my tą tęsknotą cali byliśmy przesiąknięci. To był głód wszystkiego.
Młodzież to młodzież. Myśmy uczyli się wszystkiego, przede wszystkim życia. Byliśmy żądni wiedzy, żądni spokojnych nocy do przespania. Szczęśliwi, że nie lecą na nas bomby, że nie wjeżdża w nas czołg, że mamy kromkę chleba i talerz zupy w ciągu dnia. Tutaj czuliśmy się więc bajkowo, bo niewyobrażalne (i nieporównywalne do niczego) stały się wówczas poprzednie lata, te wszystkie godziny i te momenty, które się wcześniej przeżywało. Teraz było nowe, oddzielne życie, które nie zostało starte z powierzchni ziemi. To budowało w nas niezwykłą siłę i wielką potrzebę intelektualną. Tak, jak się tęskni do pieszczoty, tak, jak się tęskni w czasie głodu do jedzenia, tak my tą tęsknotą cali byliśmy przesiąknięci. To był głód wszystkiego. Kto akurat był przy teatrze, a nawet nie musiał być, kto w ogóle żył, to był tak bardzo głodny wszystkiego i złakniony żywych ludzi, nieociekających krwią...

Do Trójmiasta przyjechała Pani z powodu Iwo Galla?

Oczywiście. On przyjechał tu ze swoją młodzieżą po kursie w Studiu Dramatycznym w Krakowie. Założył je u sióstr zakonnych, które padły pod czarem i urokiem Galla. Salka była spora, można w niej było posadzić około 50 widzów na gęsto. Niewielka estradka tam była, a z boku pokoik, który służył nam za kulisy. W takich warunkach uczyliśmy się teatru.

Barbara Krafftówna przyjechała do Gdyni z okazji gali jubileuszowej Teatru Wybrzeże, świętującego 70 lat swojego istnienia i 50 lat w obecnym gmachu. Aktorka odebrała nagrodę prezydenta miasta Gdyni, bo właśnie w Gdyni miał swoją pierwszą siedzibę Teatr Wybrzeże. Barbara Krafftówna przyjechała do Gdyni z okazji gali jubileuszowej Teatru Wybrzeże, świętującego 70 lat swojego istnienia i 50 lat w obecnym gmachu. Aktorka odebrała nagrodę prezydenta miasta Gdyni, bo właśnie w Gdyni miał swoją pierwszą siedzibę Teatr Wybrzeże.
Co tutaj Pani zastała?

W Gdyni był barak [tzw. Stodoła, pierwsza siedziba Teatru Wybrzeże po wojnie, gdzie teatr grał do 1960 roku, kiedy budynek spłonął doszczętnie wskutek awarii instalacji elektrycznej - przyp. red.], który w czasie okupacji Niemcy, jako naród kulturalny i muzykujący, przygotował dla wojska na dzisiejszym Placu Grunwaldzkim, pod plandeką. Co tydzień, czy dwa razy w miesiącu urządzano tam okolicznościowe koncerty i wydarzenia artystyczne. Wstawiono tam wspaniałe organy, wyciągnięte z jakiegoś kościoła. Po wojnie ten barak ostał się wraz z organami.

Zwłaszcza wy, młodzi, jesteście zagrożeni, bo siedzicie tylko w guziczkach telefonów, które są cudem świata i nadzwyczajną szansą. Ale trzeba dokonywać mądrej selekcji.
I ten właśnie barak z salą nie pamiętam już na ile miejsc, ale nam wydawało się, że to teatr ogromny, stał się naszą sceną. Organy dodawały mu dostojności, szlachetności i skupienia. Dotyczyło to nie tylko nas aktorów, ale udzielało się też publiczności, bo dzięki organom Gall budował atmosferę tego miejsca. Nie mówiąc oczywiście o przygotowaniu wyćwiczonego, nauczonego tekstu przez niego czy Halinę Gallową. Mieliśmy, że się tak wyrażę, dobry warsztat, bo wcześniej, w Krakowie, Gall dobrał bardzo precyzyjnie całą plejadę profesorów, by zapanowali nad wystraszoną, wygłodzoną młodzieżą, potrzebującą rehabilitacji duchowej i fizycznej.

Który ze tych trójmiejskich spektakli najbardziej Pani utkwił w pamięci?

Nie będzie nietaktem powiedzieć, że żaden? Pamiętam nie spektakle, ale fragmenty - zderzenie z niezwykłą formą kostiumowo-scenograficzną. Byliśmy do tego przygotowani, a mimo to były rzeczy, które nas oszałamiały. Nawet, gdy wiedziało się wszystko dokładnie z tzw. teorii. Zachwycało mnie to, że teoria staje się ciałem na moim ciele, bo przecież pod kostiumem jest żywy człowiek.

Pani kariera właśnie w Gdańsku zaczęła rozkwitać. Potem było wiele wspaniałych ról w teatrze i kinie, u największych polskich twórców. Czuje się Pani artystką spełnioną?

Nie. Dlatego, że życie i to, co jest, mija w tak błyskawicznym tempie, że wymaga bardzo dużej uwagi, skupienia, może i nawet na pierwszym miejscu selekcji. Wolność dała nam coś takiego, jakby się worek ze śmieciami rozsypał. I naszym obowiązkiem jest pilność i selekcjonować nie tylko śmieci, bo nagle się ockniemy i stwierdzimy, że zatrzymaliśmy się na śmieciach. A co z naszymi duszami? Z naszą wyobraźnią? Zwłaszcza wy, młodzi, jesteście zagrożeni, bo siedzicie tylko w guziczkach telefonów, które są cudem świata i nadzwyczajną szansą. Ale trzeba dokonywać mądrej selekcji. Dopóki żyję nie powiem, że jestem spełniona. Powiedzmy, że dalej się spełniam.

Miejsca

Wydarzenia

Opinie (11) 1 zablokowana

  • Honorata - narzeczona Gustlika

    I pomyśleć, że wcielając się w tę role miała 40 na karku!
    Piękna naturalna, nie ulepszana uroda, cięty i celny język. chyba w tej roli zagrała trochę siebie.

    • 51 1

  • nimce... (6)

    ...narod kulturalny i muzykujący :D ukradł na te okolicznosc koscielne organy. kultura przez duze Ku!

    • 13 7

    • a wiesz, ze wszystkie pierwsze filmy polskiej szkoly filmowej powstaly dzieki zagrabionemu sprzetowi (1)

      ze zdobytego berlina? Wajda na nich tworzyl.

      Radze zaglebic sie w historie.

      • 10 7

      • Czyli mamy sie czuc tak samo ?

        O to chodzi jak Kuba Bogu tak Bog Kubanczykom ? Niemcy ukradli rezerwy zlota . Obrazy, rzeźby itym podobne dzieła sztuki, a ty wypominasz Video swoich krewnych
        Aus Berlin ? Bitch please .......

        • 6 1

    • Zwróć uwagę, że mowa jest o narodzie, a nie kilku złodziejach czy bandytach, których znajdziesz w każdej społeczności. Jako naród (Niemcy) byli wielcy, a kilku bandytów obudziło w nich demony. Zresztą nie ma co daleko szukać. Niestety.

      • 8 7

    • Teraz mają ubogacenie kulturowe tzw multi-kulti (2)

      Cóż, dzięki PiS na razie nas to ominęło, choć nasz Adam Budyń odgrażał się że może przyjmować.

      • 12 15

      • Wzbogać się kulturowo ze słownikiem na dobranoc.

        • 2 7

      • Co nas ominęło "dzięki Pis"????

        Jedynym powodem braku uchodźców u nas jest ekonomia. Gdybyśmy byli bogaci jak Niemcy to i do nas by uciekali. Żaden rząd nie ma tu nic do rzeczy.

        No chyba że chodzi ci o to iż pis wpakuje nas niezadługo w kłopoty większe od greckich :D

        • 6 3

  • Pani Barbaro! Jest Pani moją idolką. Nie jedyną, żeby nie było Pani smutno.

    • 8 1

  • Milo widziec.

    Wspaniala aktorka.

    • 5 0

  • Wspaniała aktorka i przykład artystki , która się nie ze.....ła polityką.

    Niestety takich prawie juz nie ma. Bo albo lizustwem władzy albo .upą pracuja.

    • 2 1

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Wydarzenia

Pobożni i cnotliwi. Dawni gdańszczanie w zwierciadle sztuki (1 opinia)

(1 opinia)
20 zł
spotkanie, wystawa, warsztaty

Kultura ludowa Pomorza Gdańskiego

wystawa

Wystawa "Kajko, Kokosz i inni"

wystawa

Sprawdź się

Sprawdź się

Największą teatralną widownię w Trójmieście ma...?

 

Najczęściej czytane