Polska Filharmonia Bałtycka wzbogaciła się niedawno o wspaniale brzmiący fortepian Steinwaya. Muzycy dostali też nowoczesne krzesła, które są wyprofilowane w zależności od tego, na jakim się gra instrumencie. Wszystko po to, by było im wygodnie.
Lada dzień trafi na Ołowiankę sześć waltorni, trąbka i klarnet.
- Filharmonia to nie tylko dobre mury, ale także orkiestra, dlatego bardzo dbamy o to, żeby nasi muzycy grali na najlepszych instrumentach - mówi
Roman Perucki, dyrektor gdańskiej filharmonii.
Steinway został sprowadzony z fabryki w Hamburgu. Wybierał go dyrektor Perucki w towarzystwie pianisty i dwóch stroicieli. Oprócz brzmienia trzeba było sprawdzić dynamikę klawiatury i podatność na strojenie. Instrument kosztował 350 tys., zł. Pieniądze pochodziły z budżetu samorządu wojewódzkiego.
Rafał Blechacz, tegoroczny laureat konkursu chopinowskiego, który grał na tym fortepianie, był oczarowany jego brzmieniem. Podczas koncertów zdejmuje się górną klapę, dzięki czemu dźwięk jest jeszcze lepszy i dobrze słyszany w całej sali.
W przyszłości Steinway będzie chowany pod podłogą sali koncertowej. W tym celu trzeba zbudować zapadnię. Na razie jest wynoszony z sali częściowo na rękach przez tragarzy.
Instrumenty, które nadają się do naprawy przechodzą renowacje, ale bywa i tak, że już nic nie można poprawić. Taka sytuacja dotyczyła np. dzwonków orkiestrowych.
- Niektóre sztabki metalu były zardzewiałe - opowiada
Arkadiusz Skotnicki, z sekcji perkusyjnej.
- Dyrygent nieraz zwracał podczas prób uwagę, żeby popracować nad lepszym brzmieniem, ale tego już nie można było poprawić.Gdańscy fiharmonicy koncertują na Ołowiance od roku.
- Staramy się o to, by na Ołowiankę prowadziła kładka dla pieszych - zapowiada dyr. Perucki. Powinna być gotowa na wiosnę 2007 roku.
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii. 
Filmy