• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Apokalipsa według Teatru Novogo Fronta

Justyna Świerczyńska, fot. Łukasz Unterschuetz
23 lutego 2008 (artykuł sprzed 16 lat) 
aktualizacja: godz. 16:10 (23 lutego 2008)

Katastroficzną wizję świata zaprezentował trójmiejskim widzom Teatr Novogo Fronta. Podczas godzinnego przedstawienia zeszliśmy do piekła, by przyjrzeć się z bliska największym bolączkom współczesnego człowieka.


Dawno nie widziałam spektaklu tak intensywnie nasyconego mistyczną symboliką. Gęste od odniesień do Biblii, żydowskiej kabały i antycznej mitologii sceny, oparte na perfekcyjnie poprowadzonym ruchu z pogranicza tańca nowoczesnego, akrobatyki cyrkowej i pantomimy, dały wstrząsający efekt.

Już pierwsza scena budzi niepewność interpretacyjną. Widzimy człowieka stojącego u bramy. Na scenie towarzyszą mu ubrani w czarne mundury żołnierze, kobieta trzymająca książkę i klucz oraz groteskowy błazen. Kim jest bohater próbujący przekroczyć bramę? Być może to biblijny Łazarz, stojący u brzegu starożytnego Archeonu, może to wojenny kolaborant współpracujący z hitlerowskim wojskiem, a może wreszcie marzący o wiedzy człowiek, oraz jego nieodłączny towarzysz, przybyły wprost z karty tarota, Głupiec.
Dochodzi do zbrodni. Drzwi zostają otwarte. Apokaliptyczna wizja świata, której stajemy się świadkami, zmienia swój kształt równie szybko, jak obraz w dziecięcym kalejdoskopie. Zrujnowane ulice miasta, lotnisko, obóz koncentracyjny, dyskoteka, nocny pościg i przesłuchanie. A wszystko to uzupełnione czysto abstrakcyjnymi, przepięknymi obrazami, prezentującymi raczej stany psychiczne bohaterów, niż konkretną sceniczną akcję.

Na tak zarysowanym tle pojawia się figura Chrystusa. Nagi, biały niczym śnieg, wniesiony zostaje na scenę. Szybko staje się jeszcze jednym bohaterem wydarzeń. Ubrany w żołnierski mundur powtórzy los innych bohaterów sztuki. Jednocześnie zrobi wszystko, by wskrzesić śmiertelnie zranionego Łazarza. Na próżno. Scena, kiedy przy dźwiękach kościelnego dzwonu, wraz z innymi postaciami, upada, by w nieskończoność, aż to utraty tchu, podnosić się i upadać ponownie, to najbardziej wzruszający moment spektaklu. Okazuje się, że wskrzeszenie nie jest możliwe. Nic nie narodzi się na nowo. Nie ma ratunku.

Zamiast oczekiwanego zbawienia na scenie pojawi się jeszcze jedna tarotowa postać - wisielec. Jako symbol ludzkiej beztroski i pełnego zadowolenia konformizmu dopełnia wizji apokaliptycznej katastrofy. A co robi Jezus? Zostawia pogrążonych w szaleństwie bohaterów. Z walizką w ręku otwiera drzwi do żakowskiego klubu, wsiada do czekające na parkingu samochodu i odjeżdża.


Zwischenmensch, Teatru Novogo Fronta to spójna wizualna całość oraz niezwykle poruszająca opowieść o człowieku. Swoboda, z jaką artyści sięgają po kulturowe symbole, to coś więcej niż zabawa religijną konwencją. To próba odnalezienia w wielu kulturowych opowieściach jednego, wspólnego archetypowego wymiaru ludzkiej egzystencji. Myślę, że próba udana.

Miejsca

Opinie (2)

  • (1)

    z grzeczności
    "Zamiast oczekiwanego zbawienia na scenie pojawi się jeszcze jedna tarotowa postać – wisielec."

    a może wisielec to symbol judasza, który się podobno powiesił czym odciął się od łaski zbawienia
    o co chodzi z tym tarotem? Jezus też jest postacią z tarota??

    • 0 0

    • pan psylociben

      nie, jezus jest z zamościa.

      • 0 0

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Wydarzenia

Pobożni i cnotliwi. Dawni gdańszczanie w zwierciadle sztuki (1 opinia)

(1 opinia)
20 zł
spotkanie, wystawa, warsztaty

Kultura ludowa Pomorza Gdańskiego

wystawa

Wystawa "Kajko, Kokosz i inni"

wystawa

Sprawdź się

Sprawdź się

Jak nazywa się tradycyjna kaszubska zupa wigilijna z suszonymi owocami?

 

Najczęściej czytane