• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

39 stopni - farsa inna niż wszystkie

Łukasz Rudziński
29 kwietnia 2012 (artykuł sprzed 11 lat) 
Farsa kryminalna "39 stopni" pełna jest błyskotliwych rozwiązań inscenizacyjnych, gry teatralnym chwytem, uruchamiającym wyobraźnię widzów. Farsa kryminalna "39 stopni" pełna jest błyskotliwych rozwiązań inscenizacyjnych, gry teatralnym chwytem, uruchamiającym wyobraźnię widzów.

Duet Jarosław Staniek - Jerzy Jan Połoński dał się już dobrze poznać trójmiejskiej publiczności. Staniek należy do wiernych współpracowników Teatru Muzycznego, a obaj reżyserzy wspólnie zdążyli podbić gdańską Miniaturę. Ich praca nad farsą również musiała dać specjalne efekty. I tych w "39 stopniach" nie brakuje.



Pełna humoru i ironii produkcja Muzycznego możliwa była dzięki zaangażowaniu aktorów, szczególnie Marka Richtera i Tomasza Czarneckiego. Pełna humoru i ironii produkcja Muzycznego możliwa była dzięki zaangażowaniu aktorów, szczególnie Marka Richtera i Tomasza Czarneckiego.
Spektakl ma posmak komedii gangsterskiej. Bo oto zwykły, szary dzień Richarda Hannaya zamienia się w szaloną ucieczkę spod znaku "co mi zrobisz, jak mnie złapiesz?", po poznaniu tajemniczej Anabelli i odnalezieniu martwej w swoim mieszkaniu. Fakty nieubłaganie wskazują na Hannaya, więc ten wyrusza, by rozwikłać zagadkę 39 stopni i samemu oczyścić się z zarzutów. Ale policja, a niebawem też ludzie tajemniczego Jordana, depczą mu po piętach.

"39 stopni" to parodia filmu gangsterskiego Alfreda Hitchcocka z 1935 roku, przeniesiona w realia teatralne. Jarosław StaniekJerzy Jan Połoński w żartobliwej konwencji, pełnej teatralnej umowności (np. jezioro "rzucone" na scenę podczas sceny ucieczki z sielskiej "szkuckiej" wsi) czują się jak ryby w wodzie. Dlatego inscenizacyjne pomysły bawią i zaskakują, podobnie jak scenografia Doroty Zalewskiej, składająca się z ram drzwi i okien, drabin oraz mebli na kółkach, które wjeżdżają na kilka minut na scenę, by zaraz z niej zniknąć dzięki sprawnej i licznej obsłudze technicznej spektaklu.

To rodzaj teatru, który nie może się udać bez dobrego aktorstwa. Świetnie w roli zaskoczonego przez los Hannaya radzi sobie Marek Richter, którego bohater jest gąszczu absurdów, jakie go otaczają (niełatwo jest udowodnić, że jest się niewinnym, gdy we własnym mieszkaniu porzuca się zwłoki pięknej kobiety z nożem w plecach) okazuje się bardzo przypominać bohatera filmów Woody'ego Allena. Brawurowo, niezwykle plastycznie gra Tomasz Czarnecki, który doskonale sprawdza się zarówno w roli surowego wiejskiego chłopa, jak i uroczej małżonki profesora Jordana.

Lubisz chodzić do teatru na komedie lub farsy?

Słabiej od wspomnianej dwójki prezentuje się Anna-Maria Urbanowska (nieco sztuczna i zbyt "musicalowa" w roli Pameli - kobiety poznanej w pociągu, za to wyborna jako żona wieśniaka) i bardzo przerysowany Bernard Szyc. Jednak bardzo gruba kreska i przesadna ekspresja w jego grze doskonale się sprawdzają, gdy Szyc przeistacza się w gosposię Richarda Hannaya lub szefową hotelu, w którym Hannay zatrzyma się, uciekając przed gangsterami z tajemniczej organizacji "39 stopni".

Ten szalony, momentami bardzo montypythonowski humor (człowiek-szczelina, człowiek-bagno) i szereg odwołań do filmów Hitchcocka (muzyka z "Psychozy" podczas ucieczki z samochodu z przymusową towarzyszką niedoli, czy parodie scen z "Okna na podwórze") daje posmak wyrafinowanej komedii. Na szczególną uwagę zasługuje też świetnie prowadzony przez dwójkę reżyserów ruch sceniczny (np. spacer po posiadłości państwa Jordanów) i kostiumy Doroty Zalewskiej, zmieniane w czasie spektaklu przez aktorów (podobnie jak role) po kilkanaście razy.

Szereg przezabawnych gagów (widok z okna na szpiegów pod latarnią polega na tym, że gdy bohater wygląda, dwójka aktorów podbiega z latarnią na scenę, stawia ją i staje pod nią na chwilę, póki Hannay nie przestanie patrzeć przez okno) pozwala też sytuować ten spektakl po stronie farsy. Tu jednak zaczynają się kłopoty - przedstawienie w swojej konwencji jest zdecydowanie za długie, momentami (zwłaszcza w drugiej części, podczas scen w hotelu) nużące. Tempo - po perfekcyjnie, brawurowo przygotowanych scenach (fantastyczny pościg, z wykorzystaniem pantomimy, wewnątrz i po dachu pociągu) - gwałtownie spada. Niektóre rozwiązania sceniczne są chybione (ucieczka z domu profesora Jordana). Zresztą, intryga ma tu drugorzędne znacznie, jest pretekstem do zabawy teatrem.

Gdyńskie "39 stopni" to druga realizacja tego tytułu przez Jarosława Stańka i Jerzego Jana Połońskiego, którzy w 2009 roku przygotowali ten spektakl w Teatrze Powszechnym w Łodzi. Pierwsze dwie premiery Nowej Sceny pochodzą więc z rynku wtórnego, bowiem podobnie było z inaugurującym Nową Scenę - "Balem w Operze" w reż. Wojciecha Kościelniaka (chociaż reżyser wprowadził nowe rozwiązania inscenizacyjne i inaczej porozmieszczał akcenty to pozostał wierny swojej interpretacji z wrocławskiego przedstawienia, poza tym oba "Bale..." Kościelniaka są identyczne w najważniejszej swojej warstwie - muzycznej). Nowy obiekt, nazwany przecież Nową Sceną, powinien prezentować nowe spektakle, które nie będą teatralnym second handem. Co nie zmienia faktu, że "39 stopni" to solidna, choć przydługa porcja inteligentnej teatralnej zgrywy.

Spektakl

7.6
32 oceny

39 stopni

spektakl dramatyczny

Miejsca

Spektakle

Opinie (32) 1 zablokowana

  • (1)

    Bardzo dobry spektakl! Tomek Czarnecki jest fantastyczny... jak zawsze!!!

    • 9 11

    • no i do gabloty...

      fajnie , że go wreszcie wypir....bo już mnie mierził.

      • 0 0

  • Brawo ! Dla wszystkich realizatorów.Dawno się tak dobrze nie bawiłem w Teatrze. Moim zdaniem pozycja obowiązkowa!
    No,i wreszcie usunęli to"coś"spod nóg i można usiąść jak człowiek...:-)

    • 7 7

  • jak dlugo?

    jak dlugo trwa spektakl?

    • 0 0

  • 2 godziny

    • 0 0

  • Żenada (11)

    Nie wiem czy moją opinię ktoś wykasował, bo nie zgadza się z opinią p. Red, ale przytoczę jeszcze raz. Jestem zniesmaczony, że takie spektakle można zrealizować w teatrze zawodowym. I jestem przekonany, że to się będzie sprzedawało, bo jest śmieszne na siłę.Pierwsze piętnaście minut rokowało na dobrze skrojoną groteskę w stylu noir. Marek Richter rewelacyjnie dobrany do głównej roli.
    Brawo dla aktorów i pana Stańka za ruch i choreografię, ale dla Pana Połońskiego niestety minus, za infantylne gagi na poziomie średniej grupy z festiwalu impro.
    Przenudnawa scena w samochodzie do apogeum tej formy. Drugi akt to już dobicie. A najbardziej bawili się koledzy aktorów oraz słuchacze ze Studia Wokalno. Nie mniej jednak z gustami się nie dyskutuje. Mnie się nie podobało, i tyle.
    Dzięki dla aktorów

    • 12 12

    • Podziwiam (7)

      Podziwiam Pana anonimową odwagę w wygłaszaniu tak celnych i przenikliwych wniosków. Generalnie staram się trzymać od "opinii" z daleka, lecz wywołany personalnie, postanowiłem parę rzeczy wyjaśnić.Przede wszystkim nie wiedziałem ,że mam na Wybrzeżu takiego fana, który (sądząc z poprzedniego wpisu) tak pilnie śledzi moje realizację w Teatrach Lalek i warszawskim Teatrze Konsekwentnym. Miło mi i tym bardziej się smucę ,że poczuł się Pan rozczarowany spektaklem "39 stopni", bo rozumiem ,że skoro katuje się Pan przez trzy godziny w teatrze, to poprzednie realizacje musiały Pana zaciekawić i zadowolić. Na żadnym festiwalu IMPRO jeszcze nie byłem ,ale skoro tak płynnie posługuję się tą formą natychmiast te braki nadrobię.
      A na to , kto siedzi na widowni w czasie premiery, niestety nikt z twórców nie ma wpływu, o czym Pan, jako pracownik Teatru , powinien dobrze wiedzieć. Zatem proponuję zakaz wstępu na premiery pracownikom i studentom. Wtedy będzie klarownie, sprawiedliwie i przejrzyście.
      A co do stylistyki Teatru Konsekwentnego: Skoro w poprzednim sezonie spektakl tego teatru został wybrany najlepszym spektaklem scen warszawskich, pokonując "Mewę " Glińskiej, "Tango "Jarockiego" i wiele innych , to rozumiem, że jest to ukryty komplement.
      Pozdrawiam, życząc powodzenia w poszukiwaniu zadowolenia.

      • 7 6

      • wow!!!

        Wielki szacuneczek dla Pana za wielką odwagę i próbę walki z tzw internetowymi hatersami (walkę z wiatrakami).
        Na spektaklu jeszcze nie byłem,ale teraz na pewno się wybiorę.

        • 7 6

      • odpowiadam (5)

        Szanowny Panie Jerzy.
        Co wcale nie znaczy, że "Mewa" Glińskiej, "Tango" - Jarockiego są miarodajnym przykładem i rewelacyjnymi przedstawieniami. I nie znaczy, że hasło "najlepszy spektakl scen Warszawskich" ma wywołać u mnie odruch padania na kolana, bo z "Warszawy" to musi być super.
        Niech Pan sobie nie pochlebia. Nie śledzę Pana poczynań, przez przypadek widziałem kilka Pańskich realizacji. Ot choćby ciekawy "Piotruś Pan" w Miniaturze, inne takie sobie. Zresztą jak już wspomniałem gusta nie podlegają dyskusji.
        Mnie się ta forma nie podoba. Nie znaczy to, że nie ma nic w tym spektaklu ciekawego. Wiele scen jest zrealizowanych wręcz perfekcyjnie, tylko niestety kilka scen w moim przekonaniu, nie czyni dzieła. Zresztą nie jestem w swojej opinii samotny. Pan się wywiązał z powierzonego mu zadania, zrealizował Pan w swoim przekonaniu komedię, ja to oceniam jako "śmiesznostkę na siłę"
        pozdrawiam i życzę powodzenia w poszukiwaniu ukrytych komplementów

        • 3 6

        • do "odpowiadam" (2)

          Pan Jerzy Połomski miał na myśli gdyńską "Lalkę", która została określona najlepszym spektaklem Warszawskich Spotkań Teatralnych. To nie jest spektakl z Warszawy, jak to Pan napisał, to jest spektakl od nas, z Gdyni, z Muzycznego! Poza tym to nie było jedyne wyróżnienie jaki zdobył ten spektakl, proponuję, aby Pan się trochę zainteresował ;-).

          • 1 4

          • Szanowna Pani OLU (1)

            Niech Pani łaskawie czyta ze zrozumieniem - zarzuciłem panu Połońskiemu stylistykę Teatru Konsekwentnego, na co Pan Jerzy był łaskaw odpowiedzieć "A co do stylistyki Teatru Konsekwentnego: Skoro w poprzednim sezonie spektakl tego teatru został wybrany najlepszym spektaklem scen warszawskich, pokonując "Mewę " Glińskiej, "Tango "Jarockiego" i wiele innych , to rozumiem, że jest to ukryty komplement."
            Nie ma słowa o "Lalce" z Teatru Muzycznego i ani słowa o Warszawskich Spotkaniach Teatralnych, zatem proszę się nie wygłupiać.

            • 4 2

            • i jeszcze

              chciałem dodać, że Pan Jerzy Połomski nie zabiera głosu w tej dyskusji.
              Niech Pani Ola łaskawie zwróci uwagę na to co pisze

              • 2 2

        • (1)

          Pan Połoński jest dziś chyba najlepszym reżyserem młodego pokolenia niewspomagającym się wódą czy prochami jak większość słabiaków . Jestem zachwycony Jego pracą i talentem. osoba której odpowiadam nie zasługuje na zamieszczanie jej opinii.

          • 3 2

          • No i masz prawo

            Się zachwycać, uważać, ze to najlepszy reżyser młodego pokolenia. Ktoś ci broni?

            • 0 1

    • (2)

      Może sam jesteś niezrealizowanym aktorem. Dyrektor powinien zrobić porządek z tymi co w swoje gniazdo paskudzą, z powodu braku talentu aktorskiego wdają się w obgadywanie innych.

      • 4 1

      • Iga

        spektakl doskonały

        • 3 3

      • AGA

        Brawo,popieram Pana zdanie.Komentarze niektórych osób są żenujące.

        • 0 1

  • Pana opinia jest pod linkiem dotyczącym spektaklu,a nie recenzji.A co do podziału ról , to Panowie wspólnie to reżyserowali, więc skąd trwa pewność, że gagi wymyślał Pan Połoński?
    Pozdrawiamy również ...

    • 1 1

  • dobre

    śmieszne, działa na wyobraźnię, zawodowo zrealizowane, wspaniały Tomasz Czarnecki, scenografia rewelacja

    • 5 8

  • to było straszne (4)

    Straszne przedstawienie. Nie ma w nim ani jednej rzeczy, która mogła sie podobać. Aktorzy ruszają sie fatalnie. Przerysowany Szyc? To jest bomba przerysowania dla widza któremu trzeba wszystko wyłożyć na ławę.Pewnie, ze sie sprzeda.Bo i gdyński widz czegoś takiego oczekuje. Niestety rzadko widzi przyjezdne dobre spektakle bo te niestety nie pojawiaja sie tu.Ze słabego aktora wiele sie nie wycisnie ale z czymś tak słabym dawno nie miałem do czynienia.Reżyseria rodem ze szkolnej akademii. Jesli nie gorsza.Nie miałem problemów ze zrozumieniem gagów ale te były 1.słabe w oryginalnym tekście 2. Dodatkowo popsute przez aktorów i reżyserów

    To nie komedia. To tragedia !!!

    • 9 12

    • popieram (1)

      Byłem na premierze,wyszedłem zniesmaczony niskim poziomem artystycznym spektaklu i na tym samym poziomie zachowaniem się klakierów ze studium wokalno-aktorskiego

      • 6 3

      • żenada! Zacowanie aktorów było żenujące! ja rozumiem, że mogło ich to bawić bardziej niż nas, bo to znajomi na scenie występują i w ogóle, ale momentami nic nie słyszałam co się dzieje na scenie:/
        bilety na premierę są droższe niż na zwykłe spektakle, a mimo ceny zawsze byłam obecna. Byłam..bo nie wiem czy inny spektakl premierowy będę chciała oglądać w takim "towarzystwie"
        Mam nadzieję, ze Dyrektor był obecny na sali i zauważył co się dzieje.

        • 4 4

    • (1)

      porucki żal mi ciebie jesteś bardzo ubogi duchem

      • 1 1

      • A mnie Ciebie

        A mnie żal Ciebie godlewski, ty jesteś za to przerośnięty ideowo

        • 0 0

  • !

    Genialne! Bardzo mi sie podobało!

    • 7 8

  • Rozczarowałam się (1)

    Niestety, to chyba pierwszy spektakl, z którego wyszłam rozczarowana. Chwilami było nawet zabawnie, ale jednak przede wszystkim panowała nuda i ... yyyy, zażenowanie? Panowie Richter i Czarnecki - z przyjemnością się ich i słuchało, i oglądało. Pan Szyc - cóż, zupełnie nie rozumiem w jakim celu przerysowywał swoje postacie. Nie podobała mi się jego gra. Było słabo, niesamowicie słabo.

    • 5 6

    • to przykre, ale muszę sie po raz pierwszy z negatywną opinią zgodzić...

      • 5 3

1

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Wydarzenia

Pobożni i cnotliwi. Dawni gdańszczanie w zwierciadle sztuki (1 opinia)

(1 opinia)
20 zł
spotkanie, wystawa, warsztaty

Kultura ludowa Pomorza Gdańskiego

wystawa

Wystawa "Kajko, Kokosz i inni"

wystawa

Sprawdź się

Sprawdź się

Gdzie grą na saksofonie debiutował trójmiejski jazzman Przemek Dyakowski?

 

Najczęściej czytane